Może pojawić się niezależnie od tego, czy ma się lat kilkanaście czy kilkadziesiąt. Jest zmorą nie tylko osób prowadzących siedzący tryb życia, ale i tych aktywnie uprawiających sport. Cellulit, nazywany też skórką pomarańczową (przypomina ją fakturą), dotyka zarówno osoby smukłe, jak i te z nadwagą. Kluczowa jest tu nie ilość tkanki tłuszczowej, a jej rozmieszczenie i ukształtowanie. Cellulit ma związek z zaburzeniami hormonalnymi (pojawia się w czasie dojrzewania czy menopauzy) i z niewłaściwą gospodarką wodną. Problem jest bardzo powszechny – szacuje się nawet, że dotyczy 9 na 10 kobiet. Nie dziwi więc, że sklepowe półki uginają się od różnorodnych balsamów antycellulitowych. Czy warto po nie sięgać?
KOBIECY PROBLEM
Cellulit dotyczy przede wszystkim kobiet. Przyczyną są kobiece hormony (estrogeny) oraz budowa skóry. Choć uciążliwy, nie jest chorobą (w przeciwieństwie do cellulitisu, który jest zapaleniem tkanki łącznej obejmującej głębokie warstwy skóry, będącym skutkiem zakażenia bakteryjnego). Uznawany jest wyłącznie za defekt kosmetyczny, nie ma charakteru zapalnego. Kluczowe wydaje się więc zadbanie o jędrność skóry, a w tym mogą pomóc balsamy antycellulitowe.
POD POWIERZCHNIĄ
Trzeba zdać sobie sprawę z następującego faktu – cellulitu nie da się pozbyć raz na zawsze. To, co możemy zrobić, to zmniejszyć jego widoczność. I tu do akcji wkraczają odpowiednie kosmetyki. Stosowanie ich ma przede wszystkim wzmocnić i ujędrnić skórę. Nie da się osiągnąć takiego efektu na długo bez regularnego stosowania balsamów antycellulitowych.
DWA NAJCENNIEJSZE SKŁADNIKI
W balsamach antycellulitowych warto szukać retinolu znanego z kremów przeciwzmarszczkowych! Ta pochodna witaminy A pobudza złuszczanie skóry, a tym samym stymuluje jej regenerację, czyli m.in. wzrost produkcji kolagenu. Im więcej tego białka, tym mocniejsza i grubsza staje się powierzchnia skóry. Tym samym grudki tłuszczu stają się zdecydowanie mniej widoczne. Drugim, a jednocześnie chyba najpopularniejszym, składnikiem balsamów antycellulitowych jest kofeina. Do objawów cellulitu należą nie tylko widoczne grudki tłuszczowe, ale i zatrzymywanie wody w tkance podskórnej. To właśnie kofeina pomaga zwalczać oba te problemy.
MASAŻ DLA URODY
Zaleganie wody w organizmie wymaga nie tylko stosowania odpowiedniego preparatu, ale też właściwej metody jego aplikacji. Balsamy antycellulitowe z kofeiną, która poprawia krążenie w naczyniach włosowatych, najlepiej nadają się do masażu drenującego. Żeby był on skuteczny, musi być wykonywany po pierwsze regularnie – rano i wieczorem, a po drugie z odpowiednią siłą. Eksperci mówią, że efektywny zabieg to taki, który odbywa się na granicy bólu. Nie musi trwać długo, wystarczą 2-3 minuty. Masaż wykonuje się zawsze w kierunku serca. Dzięki niemu pobudzasz krążenie, więc przyspieszasz wchłanianie balsamu antycellulitowego, a jednocześnie pozbywasz się obrzęków.
SKŁAD BALSAMÓW NA CELLULIT
Składniki pochodzenia roślinnego mają właściwości drenujące, wzmacniające i stymulujące. Należą do nich ekstrakty z bluszczu, kasztanowca, alg, guarany czy ruszczyka kolczastego. Balsam ma też zapewnić naskórkowi pielęgnację, dlatego w składzie nie może zabraknąć komponentów nawilżających, m.in. gliceryny, alantoiny, masła shea czy odżywczych olejków.
CIEPŁO, ZIMNO
Wśród balsamów antycellulitowych można znaleźć takie o właściwościach chłodzących i rozgrzewających. Te drugie pobudzają spalanie tkanki tłuszczowej, tak jak to się dzieje w czasie ćwiczeń czy pobytu w saunie. Z kolei produkty chłodzące poprawiają napięcie skóry. Przy niskiej temperaturze organizm zużywa energię na ogrzanie się, co stymuluje pozbywanie się nagromadzonych zapasów. Cellulit nie lubi masaży lodem!

DIETA A CELLULIT
Pojawienie się cellulitu przyspieszy spożywanie cukrów i soli. Te pierwsze blokują zużywanie tłuszczu poprzez zwiększenie poziomu insuliny we krwi, druga – zatrzymuje wodę w organizmie. Gdy jemy za mało błonnika, grożą nam z kolei zaparcia, które prowadzą do zastoju krwi. Zbilansowana dieta sprzyjająca zmniejszeniu cellulitu powinna więc być różnorodna i uboga w produkty wysoce przetworzone. Warto wzbogacić ją w soję, która jako źródło fitoestrogenów przywraca prawidłowy poziom hormonów.