Piękna letnia pogoda poprawia samopoczucie, a skóra muśnięta promieniami słońca nabiera pięknego koloru. I chociaż od dawna wiadomo, że słońce nie sprzyja zdrowiu skóry i przysparza nam zmarszczek, to i tak większości z nas nie zniechęci to do wyczekiwanego od miesięcy odpoczynku na świeżym powietrzu. Dlatego należy zrobić wszystko, aby zapewnić ochronę przeciwsłoneczną przy użyciu odpowiednich kosmetyków.
Promienie pod lupą
Dlaczego tak lubimy wystawiać się na słońce? Przede wszystkim rozsądnie dawkowane światło poprawia nastrój i sprzyja uwalnianiu się endorfin, czyli hormonów szczęścia. Przy jego niedoborze wytwarza się melatonina – hormon, który wywołuje apatię i senność. Światło słoneczne hamuje produkcję tego związku. Słońce uzupełnia niedobory witaminy D3, reguluje napięcie naczyń krwionośnych i sprzyja obniżeniu ciśnienia. Niestety ma ono też niekorzystny wpływ, o którym z roku na rok wiemy coraz więcej. Okazuje się, że niebezpieczny jest już nie tylko ultrafiolet (UVA i UVB), ale też podczerwień (IR), światło widzialne (VL) i promieniowanie niebieskie (HEV). Ultrafiolet jest odpowiedzialny za przedwczesne starzenie się skóry spowodowane uszkodzeniem komórek oraz pojawianie się nowotworów skóry, w tym najgroźniejszego z nich, czyli czerniaka. Właściwa ochrona skóry przed promieniowaniem słonecznym, rozpoczęta w dzieciństwie, pozwoliłaby na zmniejszenie objawów starzenia się skóry nawet o 80 proc. Z kolei promieniowanie podczerwone sprzyja powstawaniu rozszerzonych naczynek i niszczy włókna kolagenowe, więc przyspiesza powstawanie zmarszczek. Światło widzialne może wywoływać przebarwienia, a niebieskie przyczynia się zarówno do powstawania zmarszczek, jak i zmian pigmentacyjnych oraz podrażnień objawiających się rumieniem. Dlatego wiele marek kosmetycznych wprowadziło już do składu preparatów na słońce systemy filtrów, chroniących przed tak szerokim spektrum promieniowania.
Mineralne i chemiczne
W kosmetykach do opalania znajdziemy dwa rodzaje filtrów: filtry fizyczne, czyli mineralne, oraz chemiczne. Pierwsze z nich wytwarzają na powierzchni skóry ekran odbijający i rozpraszający promieniowanie UV. Filtry mineralne uznaje się za bezpieczniejsze, zwłaszcza dla skóry wrażliwej i skłonnej do alergii.
Filtry chemiczne pochłaniają promieniowanie UV i neutralizują je podczas reakcji chemicznej. Warto wybierać te przebadane klinicznie, które mają opatentowane formuły i status dermokosmetyku. Ryzyko podrażnienia i reakcji alergicznych jest wtedy znikome. Warto, żeby filtry miały w składzie antyoksydanty, np. pro-tokoferol (witamina E), które chronią skórę przed destrukcyjnym działaniem wolnych rodników. Optymalny wybór to kosmetyk, który ma w składzie mieszankę filtrów mineralnych i chemicznych.
Warto pamiętać
80% promieniowania UVA przenika przez chmury. Dlatego kremów z filtrem powinno się używać przez całe lato, nawet w czasie brzydkiej pogody.
Jak wybrać kosmetyk ochronny?
Kosmetyki na słońce to już osobna gama pielęgnacji prawie każdej marki kosmetycznej. Mamy oddzielne kremy ochronne do twarzy, ciała, a także do szczególnie wrażliwych partii. Czym się kierować, kompletując wakacyjną kosmetyczkę? Większość marek proponuje oddzielne preparaty do cery dojrzałej (ze składnikami przeciwzmarszczkowymi), naczynkowej (z arniką i oczarem wirginijskim), tłustej (z ekstraktem z rozmarynu i alantoiną), wrażliwej (bez substancji zapachowych, składników powodujących odczyny fototoksyczne i fotouczulające, z dodatkiem emolientów i aloesu) i wreszcie skłonnej do przebarwień (z wyciągiem z lukrecji). Jeśli nie chcemy latem rezygnować z makijażu, to do dyspozycji mamy też specjalne kremy z wysoką ochroną z dodatkiem fluidu o właściwościach matujących. Niektóre marki mają w ofercie specjalne sztyfty ochronne do delikatnej skóry wokół oczu oraz do ust.
Co należy wziąć pod uwagę, oprócz wysokości filtra, wybierając kosmetyk ochronny do ciała? Kierujemy się głównie konsystencją i sposobem aplikacji. Rozprowadzanie kosmetyku powinno sprawiać nam przyjemność. Oprócz znanych kremów i balsamów w ofercie są żele, mgiełki, lekkie fluidy i olejki. Są nawet wody solarne. Warto pamiętać, że konsystencja kosmetyku nie ma wpływu na jego właściwości ochronne. Zarówno mleczka, jak i kremy czy olejki lub spraye tak samo dobrze zabezpieczają przed promieniami UV, pod warunkiem, że mają odpowiednio wysoki filtr. Warto też wiedzieć, że wiele preparatów ma nowoczesne formuły, które nie brudzą ubrań i nie są tłuste w dotyku.
Sztuka aplikacji
Równomierne rozprowadzenie balsamu czy mleczka ochronnego na całej powierzchni skóry może okazać się wyzwaniem. Należy przyjąć, że na każdą partię ciała nakładamy określoną liczbę „kropek”: 5 na twarz, 8 na dekolt, 6 na ręce, 8 na brzuch i 15 na nogi, a na całe plecy ok. 14. Następny krok to rozprowadzanie. Na twarzy i szyi preparat rozsmarowujemy opuszkami palców od środka na zewnątrz, na brzuchu kolistymi ruchami, a na nogach z dołu do góry. W przypadku pleców kładziemy rękę na wysokości lędźwiowej części kręgosłupa, po czym przesuwamy ją do góry, równomiernie rozprowadzając preparat. Na górnej części pleców przesuwamy dłonie od kręgosłupa na boki. Jeśli wybierzesz spray lub mgiełkę, rozprowadzenie jest znacznie łatwiejsze. Przyjmuje się wtedy, że na każdą partię ciała przypada tyle pompek, ile jest kropek w przypadku balsamu.
Jak często reaplikować SPF?
CO 2 GODZINY
PO KONTAKCIE Z WODĄ
PO WYTARCIU RĘCZNIKIEM
Z zegarkiem w ręku i w zgodzie z karnacją
Przy wyborze kosmetyku trzeba kierować się karnacją. Im jaśniejszy odcień skóry, tym wyższy faktor. Dermatolodzy wyróżniają 6 rodzajów karnacji, które wiążą się z ilością melaniny w skórze i odpowiadają 6 możliwym typom reakcji skóry na promieniowanie UV.
Zgodnie z tym stworzono 6 fototypów: celtycki (jasna, skłonna do podrażnień cera o różowym odcieniu i jasne blond lub rude włosy), północnoeuropejski (jasna, mleczna cera, blond włosy), środkowoeuropejski (śniada cera), południowoeuropejski (oliwkowa cera). Piąty i szósty fototyp są charakterystyczne dla rasy żółtej i czarnej.
Jakie znaczenie ma karnacja w czasie ekspozycji na słońce? Osoby o fototypie pierwszym nie powinny w ogóle się opalać, dla drugiego najlepszy będzie filtr SPF 50 przez cały czas przebywania na słońcu. Fototyp trzeci i czwarty rzadko ulegają poparzeniom, więc mogą obniżać wysokość filtra w miarę, jak pojawia się opalenizna. Często spragnieni ciepła już pierwszego dnia urlopu tracimy na plaży czujność i nie kontrolujemy czasu. To błąd. Skórę należy przyzwyczajać do słońca, niezależnie od fototypu. Zaczynamy od jednej godziny i stopniowo zwiększamy dawkę. W czasie największego nasłonecznienia, czyli między 12.00 a 15.00, lepiej schować się w cieniu lub udać się, wzorem południowych nacji, na sjestę.
Zanim wyjedziesz na urlop
Jeśli zależy ci, by jadąc na urlop, mieć już lekko przyciemnioną skórę, możesz na 14 dni przed wyjazdem rozpocząć kurację suplementami z beta-karotenem, czyli prowitaminą A. Rano przed godziną 11.00 i po południu po 17.00 też się opalimy. Wprawdzie promienie UVB nie są aż tak groźne jak w środku dnia, ale UVA działają z takim samym natężeniem. Możemy więc wybrać kosmetyk z niższym filtrem, ale nie wolno rezygnować z całkowitej ochrony przeciwsłonecznej. Według niektórych badań, gdyby nie beztroskie opalanie, efekty naturalnego starzenia się skóry byłyby widoczne dopiero ok. 60. roku życia.
Pamiętaj, że skóra głowy też się opala i wyjątkowo szybko ulega poparzeniu, szczególnie jeśli masz cienkie i delikatne włosy. Najlepszą ochroną jest dla niej… kapelusz przeciwsłoneczny.
Słoneczna witamina
Korzyścią płynącą z kąpieli słonecznych jest synteza witaminy D3, która odpowiada za gospodarkę wapniowo-fosforową w organizmie, obniża poziom złego cholesterolu, zapobiega nadciśnieniu (zmniejsza ryzyko zawału i udaru), chroni przed infekcjami, rozwojem cukrzycy typu 2, a nawet utrzymuje mózg w dobrej kondycji mimo upływu lat. Aby organizm otrzymał odpowiednią jej dawkę z tzw. syntezy skórnej, należy w okresie wiosenno-letnim wystawiać na słońce ok.18 proc. powierzchni ciała bez ochrony, w godzinach 10.00–15.00. W praktyce oznacza to, że wystarczy, jeśli będziemy codziennie przebywać na słońcu przez pół godziny z odkrytą twarzą i w koszulce z krótkimi rękawami. Pamiętajmy też, że trzeba to robić regularnie, gdyż po jednym dniu witamina ta ulega metabolizmowi.
Ochrona zakodowana
Jesteśmy przyzwyczajeni do oznaczeń liczbowych takich jak SPF 15, 30, 50. To tak naprawdę ochrona przed promieniami UVB, które wywołują rumień i są mierzalne.
Zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej najważniejszy w ocenie preparatu jest opis słowny, czyli: niska ochrona (SPF 6–10), średnia (SPF 15–25), wysoka (SPF 30–50) i bardzo wysoka ochrona (SPF >50), gdyż odnosi się on nie tylko do UVB, ale także do UVA. Na opakowaniach preparatów na słońce znajdziemy symbol UVA w kółeczku. Oznacza to, że ochrona przed UVA w tym przypadku stanowi min. jedną trzecią ochrony przed UVB, co daje gwarancję, że kosmetyk należycie zabezpiecza.
Warto wiedzieć Dla osób z nietolerancją, alergią, bielactwem lub po zabiegach dermokosmetycznych (np. laseroterapia, mikrodermabrazja) stworzono preparaty SPF 100.
Matematyka na plaży
Filtry się nie sumują. Jeśli używamy kilku produktów naraz, to chroni nas najwyższa wartość SPF jednego kosmetyku. Również zasady mnożenia nie mają zastosowania na plaży. Faktor SPF 20 nie oznacza, że możemy wylegiwać się 3 razy dłużej na słońcu niż po aplikacji kremu, np. z SPF 6.
Liczy się ilość kosmetyku
Wysokie filtry dają złudne poczucie bezpieczeństwa. Przekonani o dobrze spełnionym obowiązku nie powtarzamy aplikacji. To błąd, ponieważ preparat nie ma szans zadziałać. Substancje, które mają nas chronić przed szkodliwym działaniem promieni UV, szybko wnikają w naskórek. Średnio co dwie godziny należy powtarzać aplikację kremu. Jeśli używamy kremów z wysokim filtrem, a mimo to poparzymy skórę, to zapewne nie stosowaliśmy ich w odpowiedniej ilości. Żeby uzyskać pełną ochronę przeciwsłoneczną, należy nakładać 2 mg kosmetyku na centymetr kwadratowy skóry. Na twarz będzie to porcja zbliżona wielkością do ziarna fasoli, a na ciało ok. 6 łyżeczek preparatu. Niestety na ogół stosujemy czterokrotnie mniej. I tak nakładając o tyle mniejszą ilość preparatu SPF 50, otrzymujemy ochronę rzędu SPF 15, a jeśli zastosujemy z faktorem 15 w mniejszej ilości, to daje rezultat jak przy SPF 6. Specjaliści uważają, że w czasie tygodniowego urlopu jedna osoba powinna zużyć co najmniej 250–300 ml preparatu.
Pamiętajmy, że preparatów słonecznych nie musimy wmasowywać w ciało tak jak balsamu, gdyż filtry powinny pozostać na powierzchni skóry. Usta, grzbiet nosa, kości policzkowe i uszy najszybciej chwytają słońce, dlatego latem warto mieć zawsze pod ręką sztyft ochronny z wysokim filtrem, by jak najczęściej ponawiać aplikację.
Ważne
Na górskich szlakach jesteśmy bardziej narażeni na działanie promieniowania UV. Im wyżej nad poziomem morza się znajdujemy, tym promienie słoneczne docierają do nas intensywniej
Najmłodsi pod ochroną
Należy pamiętać, że dzieci są szczególnie narażone na oparzenia słoneczne. Melanocyty, czyli komórki produkujące pigmenty, chroniące skórę przed słońcem, są u nich mniej aktywne, co sprawia, że skóra dziecka jest bardziej wrażliwa na promieniowanie słoneczne. Dlatego ważne, żeby w czasie upalnych dni dzieci jak najwięcej czasu spędzały w cieniu!
Podstawowe zasady ochrony przeciwsłonecznej u najmłodszych to: nakrycie głowy, ubranie ochronne oraz specjalnie dedykowane dzieciom produkty. Kosmetyki z filtrem dla najmłodszych powinny mieć najwyższy faktor, czyli SPF 50, a dopiero po przyzwyczajeniu skóry do słońca można przejść do SPF 30. Dla niemowląt i dzieci poniżej 2. roku życia poleca się kosmetyki zawierające filtr mineralny, który minimalizuje ryzyko podrażnień i alergii. By łatwiej było rodzicom smarować kremem swoje pociechy, niektóre marki kosmetyczne proponują formuły łatwe w aplikacji, nawet na mokrą skórę.
Pamiętaj!
Oparzenia słoneczne w dzieciństwie zwiększają ryzyko zachorowania na raka skóry w wieku dorosłym aż o 80 proc.
Filtr w wodzie
Pamiętajmy, że woda odbija promienie UV i sprawia, że działają one ze zdwojoną siłą. Dlatego najłatwiej o poparzenie, gdy leżymy na wodzie na materacu. Słońce dosięga nas również, gdy jesteśmy zanurzeni w morzu czy jeziorze, gdyż połowa promieni przebija się na głębokość pół metra. Jeśli wybierasz się nad wodę, koniecznie zabierz ze sobą kosmetyk wodoodporny. Ta cecha kosmetyków słonecznych podlega ścisłym normom i jest zdefiniowana przez Europejskie Stowarzyszenie do spraw Produktów Toaletowych i Perfumeryjnych (COLIPA). Według ich zaleceń kosmetyk wodoodporny to taki, którego SPF po 40 minutach przebywania w wodzie wynosi więcej niż 50 proc. SPF przed kąpielą. Żeby utrzymać stały poziom ochrony, warto mimo wszystko po wyjściu z wody zaaplikować kolejną dawkę kremu. Do tej pory trzeba było najpierw wytrzeć ciało ręcznikiem. Teraz mamy już preparaty, które można nakładać na mokro.
Ryby będą bezpieczne
Być może zadajemy sobie pytanie, czy hektolitry kremów, mleczek i fluidów, które wcieramy w siebie przed kąpielą w morzu czy jeziorze, nie zagrażają życiu organizmów wodnych. Czystość wód naturalnych leży też na sercu firmom kosmetycznym. Dlatego coraz więcej preparatów przeciwsłonecznych nie ma w składzie filtrów rozpuszczalnych w wodzie oraz nieulegających biodegradacji silikonów, mogących wpływać na bioróżnorodność środowiska morskiego.
Badaj znamiona
Długie promienie UVA stanowiące większość promieniowania słonecznego przyspieszają pojawianie się zmarszczek oraz zwiększają ryzyko zachorowania na nowotwory skóry, w tym najgroźniejszego z nich, czyli czerniaka. Dlatego niezwykle ważne jest regularne badanie znamion. Jak to zrobić? W lusterku przyglądamy się twarzy, nie zapominając o uszach, następnie sprawdzamy wierzch i spód dłoni oraz paznokcie. Następnie oglądamy łokcie, pachy, szyję, klatkę piersiową oraz brzuch. Za pomocą podręcznego lusterka badamy kark, ramiona, plecy, pośladki, tylną część ud i przedramiona. Sprawdzamy też wewnętrzną stronę ud, nogi, stopy z wierzchu i od spodu. Znamiona analizujemy, przyjmując metodę „brzydkiego kaczątka”, czyli tropimy te, które różnią się od pozostałych. Konsultacji wymagają asymetryczne, nieregularnie i ostro ograniczone od skóry, niejednolite o zabarwieniu białym, szaroniebieskim lub czerwonym, duże powyżej 5 mm oraz te, które zmieniają się z czasem (są grubsze lub mają inny kolor). Pamiętajmy, że przy każdej najmniejszej wątpliwości trzeba udać się do dermatologa.
Czy można używać kremów z poprzedniego sezonu?
Z czasem każdy kosmetyk utlenia się, a co za tym idzie traci skuteczność. Nie można też wykluczyć, że jego skład chemiczny nie ulegnie zmianie, a to w przypadku wrażliwej skóry prowadzi do podrażnień i uczuleń. Dlatego trzeba dokładnie i często smarować się kremem, tak by go zużyć przed końcem wakacji, a za rok zaopatrzyć się w nowy.
Autorka: Joanna Hryniewicka, dziennikarka specjalizująca się w tematyce urodowej, przez wiele lat szefowa działu urody w magazynie „PANI”, współautorka książki „Kosmetyczny minimalizm”.